Kosmetyki Eveline darzę dużą sympatią, w zasadzie nie tylko ja.
Dwa pierwsze kremy są oczywiście dla mamy. Kupuję je jej już gdzieś od 3 lat ale nie zawsze z tej samej serii. Przeważnie były to Pearl Eliksir a tym razem znalazłam coś innego. Mamę widują raz na pół roku z racji tego iż pracuje ona za granicą, więc myślę że efekty bedą bardziej zauważalne niż jakbym widywała ją codziennie.
Dwa pierwsze kremy są oczywiście dla mamy. Kupuję je jej już gdzieś od 3 lat ale nie zawsze z tej samej serii. Przeważnie były to Pearl Eliksir a tym razem znalazłam coś innego. Mamę widują raz na pół roku z racji tego iż pracuje ona za granicą, więc myślę że efekty bedą bardziej zauważalne niż jakbym widywała ją codziennie.
Dalej mamy odżywkę do paznokci "Paznokcie twarde jak diament". Jeszcze jak pracowałam w barze kilka miesięcy temu strasznie rozdwajały mi się paznokcie. Nie mogłam ich odhodować, ciągle mi się łamały, a lakier odpryskiwał już po pierwszym dniu - uroki częstego mycia rąk i wkładania ich do wody. Najpierw szukałam odżywki z Eveline 3w1 bo słyszałam pozytywne opinie, jak na złość nigdzie nie było. Padło na tę. Aplikacja polegała na tym, że pierwszego dnia nakładamy na paznokcie jedną warstwę, drugiego dnia drugą i tak przez 3 lub 4 dni zmywamy i zaczynamy od początku. Powiem wam że słabo mi się widziała wizja codziennego malowania paznokci gdyż po prostu na to nie ma czasu a wiadomo że im grubsza warstwa tym dłużej trzeba czekać na wyschnięcie. Wytrzymałam może z 2 serie, a później zaczęłam używać jako bazy pod lakier. Długo trwało zanim odhodowałam ładne paznokcie. W zasadzie to mi się chyba już nie rozdwajają. Nie pracują od 2 miesięcy toteż dostęp paznokci do wody jest nieco ograniczony tylko zwykłymi obowiązkami domowymi. Lakier trzyma mi się ponad tydzień - od trzech tygodni maluję metodą ombre. W skrócie opiszę: odżywka Eveline, lakier na cały paznokieć, inny kolor na gąbeczkę i "pacam"
połowę paznokcia. Na koniec top coat. Zajmuje to trochę ale warto.Zdarzają się niewielkie odpryski na końcach ale przy ombre łatwo to naprawić i nie widać.
połowę paznokcia. Na koniec top coat. Zajmuje to trochę ale warto.Zdarzają się niewielkie odpryski na końcach ale przy ombre łatwo to naprawić i nie widać.
Krem do stóp na zrogowacenia Neutrogena.
Co roku mam ten sam problem, że latem mam szorstkie pięty. Skóra mi się bardziej wysusza. Kremu używam od tygodnia więc zbytnio nie będę się o nim wypowiadała jednak widzę już niewielkie efekty.
Nawilżający krem Lirene na dzień i na noc.
Jego również używam tydzień. Ma nawilżać - nawilża nieźle i jest bardzo wydajny w porównaniu z wcześniejszymi, a używałam Ziaji. Podobno idealnie nadaje się pod makijaż. Latem maluję się delikatnie jedyny puder jaki używam to ten w kamieniu i jest ok. Za jakiś czas zobaczymy jak będzie to wyglądało z fluidem.
L'biotica regenerujący krem do rzęs.
Tu się trochę zawiodłam, aczkolwiek muszę też się przyznać że nie stosowałam go przez 30 dni. Czasem zapomniałam mimo iż zawsze leżał przy łóżku. Trudno mi powiedzieć ile dni go stosowałam, może około 2-3 tygodni. Przestałam gdy zaczęłam się rano budzić z niewyspanymi oczami. O ile sama w sobie nie czułam zmęczenia to oczy wyglądały strasznie, były czerwone, napuchnięte i łzawiły gdy tylko chwile spojrzałam w monitor komputera. Aplikowałam go tylko na rzęsy nie miał styczności z okiem a jednak jakaś reakcja nastąpiła. Myślę, że jednak do niego jeszcze wrócę i spróbuję inaczej aplikować.
o Neutrogenie i Lirene notkę uzupełnię za jakiś czas kiedy będę mogła napisać coś konkretniejszego.
Weekend w moim mieście zapowiada się dość ciekawie. Mamy Pożegnanie Lata, smutno to brzmi ale cóż. Postaram się zrobić fotorelację z najbardziej interesujących rzeczy. Na pewno coś trafi na bloga.
Zgłosiłam się też do testowania kosmetyków Mariza, jeżeli również chciałybyście zapraszam TU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz